Nr 165
Jezus jest największym paradoksem, jaki zna historia. Przychodzi na świat w zapadłej prowincji rzymskiego cesarstwa, staje się bratem narodu, który władcy ówczesni określali jako najciemniejszy ze wszystkich i najbardziej szkodliwy dla innych (Kwintylian), uważając go za pogardy godzien motłoch niewolników (Tacyt). W tym rodzinnym kraju spędza co najmniej dziewięć lat życia ukrytego w jakiejś nic nie znaczacej mieścinie, przysłowiowo znanej jedynie z nędzy. Aż tu naraz, po trzydziestu latach, zrywa z dotychczasowym trybem zycia i zaczyna działać. Działalność ta polega na głoszeniu nauki, która nie jest ani filozofią, ani polityką, ale ma charakter wyłącznie religijny i moralny. Nauka ta jednak jest czymś najbardziej niesłychanym spośród tego wszystkiego, co dotad świat głosił. to, co dla świata jest złe, dla Jezusa jest dobre, to, co dla świata jest dobre, dla Jezusa jest złe. Jezus jest antytezą świata …, „znakiem sprzeciwu”…