Agata KRUCZEK
DOI: 10.48224/COM-216-2021-76
Streszczenie
Celem niniejszego artykułu jest przyjrzenie się znaczeniu
Maryi, aby wskazując wartość uświadomić jej brak. W ekonomii znane jest pojęcie „utraconych korzyści”, określonych przez
kodeks cywilny jako te, które poszkodowany „mógłby osiągnąć,
gdyby mu szkody nie wyrządzono” (361 § 2 k.c.). Na gruncie
teologii przyjmujemy, że „szkodą” jest pomijanie Maryi, a „utraconymi korzyściami” to, co można dzięki relacji z Nią otrzymać
– i właśnie te korzyści spróbujemy przedstawić. Chrześcijaństwo
bez Maryi nie istnieje, bo to Ona je zapoczątkowała rodząc Chrystusa i podążając za Nim, dlatego rozważania nie będą dotyczyły
wykreślenia Bożej Rodzicielki z chrześcijaństwa, ale umniejszania Jej roli. Punkt wyjścia to zaakcentowanie faktu, na podstawie
Pisma Świętego, że Maryja jest Matką Jezusa, bo z tego wiele
wynika. Przez Niego Ją poznajemy i On nam Ją daje testamentem
z krzyża, ale też i Ona prowadzi nas do Pana, wstawiając się za
nami i zalecając posłuszeństwo swoim testamentem z Kany Galilejskiej. Wstawiennictwo Matki jest skuteczne, a przy tym owocne
dla chwały Boga – szkoda więc, aby było „utraconą korzyścią”.
Maryja jest ponadto najpiękniejszym wzorem wiary i innych cnót
– nie widząc tego również można wiele „nie-zyskać”. Tym zaś,
co wręcz przeczy chrześcijaństwu, jako religii miłości, jest zamknięcie serca na osobistą relację z Maryją. Chrześcijaństwo pomijające Maryję jest zatem uboższe o te wszystkie wartości.
(reszta artykułu w wydaniu papierowym)